O nastrojach podopiecznych

W poprzednim wpisie pochwaliłam Evę. Ale coś ta moja Eva nie miała humoru dziś rano, gdy szykowała się do pracy. Ostatnio boczy się częściej i nie wiadomo, o co jej chodzi. Dziś piątek i zamiast cieszyć się, że po południu zaczyna weekend, a w sobotę nie musi wstawać tak wcześnie rano do pracy, ma wolne dwa dni, to się boczy. I szepce coś sobie pod nosem. Eva bardzo niewyraźnie mówi. Niemki-opiekunki też nie zawsze ją rozumieją, a dla mnie jest to problem podwójny, bo jestem obcokrajowcem. Gdy Eva nie ma humoru, mówi jeszcze bardziej niewyraźnie. Kiedyś na początku mojej pracy jako opiekun przejmowałam się takim zachowaniem i od razu myślałam, że to ja coś źle zrobiłam, powiedziałam lub zrozumiałam. Wiecie, obcy język, różne formy wymowy, różny akcent, nowa praca, nowy podopieczny, różnie to może być.

Przepracowałam to w sobie, bo humory naszych podopiecznych często nie wypływają z naszej pracy czy z naszego zachowania. Wypływają z ich charakteru, przeszłości, pogody na dworzu, niepełnosprawności czy chorób.

Eva może nie mieć humoru, bo drugi dzień pada rano a ona musi wstać. Miała do wtorku długi weekend, bo we wtorek Niemcy mieli wolne z racji Święta Zjednoczenia Niemiec, a w poniedziałek dostała urlop.

A może jej chłopak nie zadzwonił, nie napisał sms-a poprzedniego wieczoru. A może dziś źle spała. Może ją coś bolało lub boli i na razie nie chce o tym mówić opiekunce. A może tak po prostu jest na coś zła. My też miewamy takie chwile. Oczywiście, w pracy staramy się nie okazywać naszych humorów, ale my jesteśmy w pracy, a nasi podopieczni są w swoich domach i żyją własnym życiem.

Najważniejsza jest komunikacja między nami. Jak sytuacja się powtórzy dziś po południu, jak Eva wróci z pracy bądź jutro, zapytam wprost, co się dzieje. Wyjaśnimy to sobie i atmosfera się oczyści.

Gdy podopieczny coś burczy pod nosem jakby z niezadowolenia albo znów się czegoś czepia rozmawiam, spokojnie i nie tuż po, czy w czasie sytuacji konfliktowej, ale jak emocje opadną. Może to być trudna rozmowa, ale trzeba ją przeprowadzić i określić, czego oczekuje ode mnie podopieczna, czego oczekuję ja. Relacje można zmienić i poprawić, by atmosfera była względna . Moja znajomość języka niemieckiego pomaga mi w rozmowie. Jeżeli rozmowa nie pomaga, a ktoś jest uciążliwy, myślę sobie: „Krystyna, olej to. To jest tylko twoja praca, zaraz przerwa, wieczór, spacer”.

Nauczyłam się tego i to się sprawdza najczęściej. Nie lubię niedopowiedzeń. Nie lubię napiętej atmosfery, w której nie wiadomo, o co biega. Również w życiu prywatnym. Ale nie zawsze byłam taka mądra.

A jak trafiam na „wampirka”, z którym ciężko pracować, to zmieniam podopiecznego.

Myślę, że z Evą da się pracować.

Więc na razie nie przejmuję się. Zamykam temat. Wrócę do niego, jak będzie konieczność. A humor mojej podopiecznej nie wpłynie na mnie dzisiaj. 🙂 OOO niee. Miłego dnia :).

P.S. Rozmówiłyśmy się dziś obie. Eva zaraz po pracy zapytała, czy do niej wrócę po przerwie. Przestraszyła się, bo dziś wyczuła dystans między nami. Opowiedziałam, co mi leży na sercu. Rzeczywiście, jej zachowanie od kilku dni nie było związane ze mną, tylko z pracą, jaką wykonuje. Odczuwa stres w pracy, ma paskudną szefową  a nie chciała o tym mówić, bo obowiązuje ich tajemnica zawodowa (tzw. Schweigepflicht). Wiem, dla Niemców jest ona ważna. A ja jestem nowa w firmie i u niej, więc nie chciała o tym na razie mówić. Jej zachowanie może też wynikać z jej neurologicznej niepełnosprawności. Umówiłyśmy się, że jak ona będzie miała coś do mnie, to mi o tym powie. I wzajemnie. Poszło gładko z Evą. Dziś wieczorem była „jak do rany przyłóż”. Ot, młoda dziewczyna. Z osobami starszymi tak gładko nie jest, ale warto rozmawiać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.