Mój dzień z C.

Jest czwartek i mój ostatni pełny dzień pracy z C., chorą na stwardnienie rozsiane. O niej pisze tutaj.

O 4.55 obudził mnie jej dzwonek. Zwlekam się z łóżka, bo zasnęłam dziś dopiero ok. 2.00. Nie mogłam zasnąć. C. chyba też źle spała, bo słyszałam, jak włącza i wyłącza radio. Naciągam bluzę i z niepokojem „lecę” do jej sypialni. Rzadko C. budzi mnie o tej porze. Oby się nic nie stało, myślę w przelocie, bo przecież jutro w południe kończę dyżur.

Wchodzę. C. leży w łóżku. Uff. To dobrze. Kilka razy C. przewróciła się w ubiegłym roku i trochę się poobijała. C. mówi, że czuje, że się zmoczyła i chce do łazienki. Oglądam piżamę, pieluchę. Sucho. Ale nic. C. mimo wszystko chce do łazienki. W łazience, mimo że spodnie od piżamy są suche, ona przekonuje, że są mokre, więc je przebieram. Nie chcę się z nią kłócić i od rana przekonywać ją o swojej racji. Przekonałam ją tylko, by wróciła do łóżka. Jest po 5-tej. Kładę się, ale sen już nie przychodzi. Czytaj dalej

Sylwester 2017 …. tym razem w pracy

Pierwszy raz w moim życiu spędziłam Noc Sylwestrową bez męża, rodziny i znajomych w Polsce. Tę noc spędziłam w pracy w Niemczech. A było to tak…

W pierwszej wersji moja Młoda podopieczna, o której piszę tu, miała jechać na Party Sylwestrowe ze swoim chłopakiem, a ja miałam być w tzw. Rufbereitschaft, czyli w gotowości do pomocy pod telefonem w jej domu. Pracuję 24h. Przypomnę, że Młoda jest niepełnosprawna fizycznie i jeździ na wózku. Ma na imię Eva, ale nazwałam ją Młodą, bo jest najmłodszą z moich podopiecznych. Czytaj dalej

O nastrojach podopiecznych

W poprzednim wpisie pochwaliłam Evę. Ale coś ta moja Eva nie miała humoru dziś rano, gdy szykowała się do pracy. Ostatnio boczy się częściej i nie wiadomo, o co jej chodzi. Dziś piątek i zamiast cieszyć się, że po południu zaczyna weekend, a w sobotę nie musi wstawać tak wcześnie rano do pracy, ma wolne dwa dni, to się boczy. I szepce coś sobie pod nosem. Eva bardzo niewyraźnie mówi. Niemki-opiekunki też nie zawsze ją rozumieją, a dla mnie jest to problem podwójny, bo jestem obcokrajowcem. Gdy Eva nie ma humoru, mówi jeszcze bardziej niewyraźnie. Kiedyś na początku mojej pracy jako opiekun przejmowałam się takim zachowaniem i od razu myślałam, że to ja coś źle zrobiłam, powiedziałam lub zrozumiałam. Wiecie, obcy język, różne formy wymowy, różny akcent, nowa praca, nowy podopieczny, różnie to może być. Czytaj dalej

Zmieniłam pracę ….

Dużo się działo ostatnio w moim życiu zawodowym. Po urlopie z nowymi postanowieniami zaczęłam bardzo intensywnie rozglądać się za nową pracą. Ponad dwa lata temu po rocznej pracy z osobą starszą, powróciłam myślami sprzed dwudziestu lat i poczułam, że dobrze czułabym się w pracy z osobami niepełnosprawnymi. Kiedyś po maturze ktoś mi odradził studia pedagogiki specjalnej a potem pracy z osobami niepełnosprawnymi. Ten ktoś był dla mnie autorytetem, osobą, która od lat pracowała w tzw. szkole specjalnej i posłuchałam, porzuciłam temat. Czy dobrze? Temat powrócił po 25 latach. Czytaj dalej

Niedziela nie zawsze jest niedzielą u naszych podopiecznych

 

 

 

 

„W rodzinie Zagórskich celebrowano weekendy. Helena, gdy przeszła na emeryturę, starała się tak planować tydzień, by nie zostawiać sprzątania na koniec tygodnia (…). W sobotę piekło się ciasta i zwykle w domu pięknie pachniało (..) W końcu była niedziela. Czas dla rodziny. Na rozmowę, podsumowanie tygodnia, snucie planów, marzeń, dzielenie się obawami (…).”

To jest fragment z książki Krystyny Mirek, trzeciej części sagi rodziny Zagórskich z cyklu „Jabłoniowy Sad”. Książka lekka i przyjemna. Polecam.

Czytając ten fragment pomyślałam o mojej D. Pisałam trochę o niej tutaj. Czytaj dalej