O humorach naszych podopiecznych i jak sobie z nimi radzić

Ostatni dzień mojego dyżuru. Wstaję jak zwykle o 4.30. Ogarniam się i o 5.00 wchodzę do pokoju mojej młodej podopiecznej. Budzę Evę. Mówię „Dzień Dobry”, Ewa odpowiada, ale dziś coś niemrawo i dziwnie. Zapalam lampkę. Nastawiam muzykę i wychodzę. Eva potrzebuje 5 minut na rozbudzenie.

Po 5 minutach wjeżdżam ze stolikem, na którym mam przygotowane środki do mycia i pielęgnacji ciała. Wykonuję rutynowe czynności pielęgnacyjne. Zagaduję. Eva nic. Odpowiada bardzo lakonicznie. Od niechcenia. „Nie ta Eva”, myślę. Zawsze rano, mimo tak wczesnej pory była gadatliwa. „Może denerwuje się zmianą opiekunów?”, rozważam. Dziś o 12.00 przejmuje ode mnie dyżur młody 30-latek. Nie narzucam się rozmową. W spokoju kontynuuję mycie, ubieranie, czesanie. Jak co dzień. Daję nam czas.  Czytaj dalej

Z mojego pamiętnika ….

Piszę swój „zeszytowy” pamiętnik gdzieś od 30 lat już. Dziś czytałam swoje notatki z trudniejszego okresu mojego życia. Natknęłam się na taki wpis. Przytaczam dosłownie, to, co napisałam pewnego dnia i pewnego roku. Poczytajcie mój wpis z przeszłości, zapraszam.

26 kwietnia, godz. 10.09, 2 dni przed moimi urodzinami, w domu

Chcę pięknie żyć. Chcę pracować. Chcę poznawać nowych ludzi. Chcę poznawać nowe miejsca. Zastałam się, wpadłam w „bezruch”. Nie robię wiele, oprócz prania, sprzątania, zakupów, gotowania, czytania i drobnych rzeczy (przeglądanie stron z ofertami pracy). Czytaj dalej

Dylematy mojej młodej podopiecznej …

Miałam dzisiaj w nocy się wyspać. Rozpoczęłam swój dyżur w czwartek, dziś jest poniedziałek, i od czwartku coś nie mogę spać. W sobotę przyszedł wieczorem do mojej Młodej Evy jej nowy chłopak (spotykają się od miesiąca) a ja poleciałam na spacer. Najpierw poczytałam książkę w parku. Było ciepło i masę ludzi spędzało czas na trawie na kocu, przy grillu, na grze w piłkę z dziećmi i znajomymi. Gdy się ściemniało skusiło mnie, by w fajnej przytulnej, chyba arabskiej restauracyjce wypić capuccino i zjeść ich pyszne, ale bardzo słodkie ciacho. A do tego zamówiłam ich dobrą ciemną herbatę. No i spanie miałam z głowy. Ach, Krystyna. Kiedy ja się ogarnę …? 🙂

Więc wczoraj w niedzielę z postanowieniem wcześniejszego położenia się zaraz po wieczornym prysznicu Evy, czyli ok. 20.00 zaczęłam szykować się do łóżka. Ale zajrzałam na krótko na komórkę. Kuzyn dzwonił, oddzwoniłam. Pogadaliśmy. Mąż dzwonił, oddzwoniłam. Czytaj dalej

Dobry sposób na niemiecki – może choć „5 minut dziennie, ale codziennie”

 Biegnę. Cisza i spokój wokół nad jeziorem. Jest rześko. Pochmurno. Dziś będzie już chłodniej. Dobrze, że się zwlokłam, ubrałam dres i wyszłam. A jak wyszłam to biegnę. A tak mi się nie chciało … „Pasja też gryzie”, gdzieś przeczytałam. Mimo, że lubię biegać wcześnie rano i czuć ten powiew świeżego powietrza, wiem, że takie bieganie dodaje mi sił, to nieraz odpuszczam. Kiedyś odpuszczałam na kilka miesięcy, dziś odpuszczam na jeden, dwa dni. Bo stare nawyki, przyzwyczajenia powracają. Słyszę śpiew ptaków. Jest dobrze. Mimo, że jutro jadę do pracy po długiej przerwie, mam spokój w sobie. Też mi się nie chce pakować, zostawiać rodzinę i jechać „w świat”. Dziś szukam pozytywów i w spokoju się pakuję. Czytaj dalej

Niemiecki w pracy opiekuna – „15 minut dziennie, ale codziennie”

Święta, święta i po świętach …

Mieliście postanowienie noworoczne, by uczyć się języka niemieckiego, a już jest kwiecień i jeszcze nie zaczęliście? Skąd ja to znam? 🙂 Ale nie przejmujcie się.

Czas świat wielkanocnych to czas odrodzenia i życia na nowo. Niech „umrze” w Tobie to, z czego byłaś i jesteś niezadowolona … to, czego nie wykonałaś …, to co wpływa na Ciebie niedobrze …, rozgrzesz siebie, wybacz sobie i idź dalej. Niech zakiełkuje to, co nowe, świeże i dobre.

Zacznij uczyć się, „szlifować” znajomość języka niemieckiego już dziś, od teraz. Nie od jutra, pierwszego czy od poniedziałku. Od dziś. To na pewno pomoże Ci w pracy. Czytaj dalej