Miałam wcześniej trzy epizody depresji. U mnie nie trwały długo. Byłam pod opieką specjalisty i brałam tabletki. Jestem osobą poszukującą, więc szukałam przyczyny depresji. Nie wyobrażałam sobie, by ciągle brać tabletki. Wiedziałam, że inaczej mogę sobie z tym poradzić. U mnie najpierw było tak: za dużo obowiązków w domu i w pracy, które sama przyjmowałam na siebie, potem zmęczenie, problemy ze spaniem, niemoc, za dużo jadłam, kilka kilogramów przybierałam na wadze, byłam niezadowolona z wyglądu i z siebie, nie miałam co na siebie włożyć, miałam coraz mniej sił …
Diagnoza: depresja. Tabletki. Zwolnienie lekarskie … .
U mnie w końcu okazało się, że powodem depresji mogła być nadczynność tarczycy, bo w końcu trafiłam na lekarza, który zlecił zrobienie konkretnych badań. Miałam dwie połączone ze sobą choroby tarczycy, nadczynny guzek i fatalny wynik TSH. Ale sama też wiem, że ja sama swoim życiem przyczyniłam się do choroby tarczycy i depresji. Mój organizm dawał znaki, ale ja ich nie dostrzegałam.
Mam kontakt z dziewczynami – opiekunkami, które pracują za granicą. Kiedy mówią mi, że od dłuższego czasu czują się zmęczone od samego rana, nie mają apetytu lub jedzą zbyt wiele, są smutne i nic je w pracy nie cieszy, a każdy dodatkowy obowiązek, jak wyjście z domu z podopiecznym lub do lekarza je przeraża, bo czują, że brak im sił, nie mogą w nocy spać, bo budzą się i biegają do łazienki, nieraz sięgają po alkohol, by poprawić sobie nastrój i się odprężyć, radzę, by poszły do lekarza.
U mnie epizody depresji nie powróciły, ale długo miałam w sobie lęk, gdy czułam spadek nastroju, nadmiernie zmęczenie lub trudno było mi rano zwlec się z łóżka, że depresja powróci. Pracowałam i wciąż pracuję nad tym, żeby uchronić się przed depresją. Co zrobiłam i robię?
Po pierwsze: Zmieniłam pracę kilka lat temu. Wykonuję pracę opiekunki w Niemczech. Pracę, którą polubiłam.
Po drugie: Nie stawiam sobie zbyt dużych wymagań i zbyt wielu zadań oraz celów. Miałam tendencję do perfekcjonizmu i brania na siebie wielu obowiązków. Nie przejmuję się rzeczami, które nie zależą ode mnie. Nie interesuję się, co kto powiedział o mnie.
Po trzecie: Biegam. Codziennie rano. Nieraz tylko 10 min., ale staram się robić to systematycznie, w pracy i w domu. Jeżeli nie mogę biegać, spaceruję. Nieraz sobie odpuszczam, jeden, drugi, trzeci dzień. Kiedyś myślałam: „Jestem do niczego, znowu nie robię tego, co sobie postanowiłam”. Dziś przekraczam tę granicę „niechcenia” lub „nicnierobienia” w innych postanowieniach. Myślę: „Zdarzyło się”. Potrzebowałam tych dni, teraz wracam „na swoje tory”, biegam i realizuję inne moje pomysły. 🙂
Po czwarte: Śpię. Staram się spać 7-8 godz. Gdy w pracy
muszę wstać do podopiecznego w nocy, kładę się w przerwie po obiedzie na 15-20 minut. Lubię takie drzemki i szybko się regeneruję. Gubi mnie nieraz WhatsApp, Facebook, Skype lub film. Rozmawiam wieczorem z rodziną, która jest w Polsce, a potem tylko zaglądam do mediów społecznościowych na pięć minut. Z pięciu minut robi się godzina lub dwie, a później mam problem z zaśnięciem. A jak się nie wyśpię, jestem mniej cierpliwa, drażliwa i szybko się denerwuję.
Po piąte: Uważam na to, co jem. Lubię słodycze. Potrafię zjeść całą tabliczkę czekolady. Gdy się stresuję, jem więcej ogólnie i więcej słodyczy. Zaraz przybieram na wadze i jestem niezadowolona. Staram się jeść dużo warzyw i owoców, robię sobie „szlaban na słodycze”.
Po szóste: Staram się jak najmniej stresować. W naszej pracy opiekuna jest to trudne, ale dzięki temu, że polubiłam swoją pracę, dostrzegam dobre strony wielu sytuacji, zdarzeń, pozytywne strony u osób, z którymi pracuję i z którymi się spotykam, Jeżeli pojawia się problem, staram się go rozwiązać, poprzez zadawanie sobie samej pytań: „Co mogę zrobić w tej sytuacji?”. I wierzcie mi lub nie, sama podpowiadam sobie, co mogę na ten moment i później zrobić.
Jestem teraz silniejsza. Gdy upadam, wstaję i na nowo robię to, co mi pomaga.
Jest ciemno, buro i ponuro na dworzu. Ciężki czas dla nas. Podopieczni marudzą i też, tak jak my, czują się kiepsko. Depresja daje znak o sobie wczesną wiosną i jesienią. Wiele, naprawdę wiele opiekunek, choruje na depresję. Kiedyś lekarz mi powiedział: A myśli Pani, że na Pani ulicy nie ma osoby, która przechodzi depresję? Jest, bo to podstępna i powszechna choroba. Przeciwdziałajmy więc jej. A Wy, co robicie?