Kiedy jest trudno …

Biegając wcześnie rano układałam sobie w głowie dzisiejszy wpis. Zaraz po odstawieniu mojej Nowej Podopiecznej o 6.20 do pracy chciałam zaraz się ubrać w dres i iść pobiegać, ale klik, przyszła wiadomość od koleżanki z Berlina przez WhatsApp. Przeczytałam, odpisałam, życząc jej miłego dnia. Ach, co tam. Zajrzałam na Facebooka. Przysiadłam na chwilę …. a to zleciało pół godziny. No i zaraz zachciało mi się spać. „Iść na bieg? Brrr zimno. Położyć się do łóżka i zdrzemnąć? OOO tak …”. Po negocjacjach z sobą i wygraniu z sobą, poszłam biegać.

Wstaję o 4.20, by się samej przygotować do pracy. O 4.45 wstaje moja M.. Mycie, pielęgnacja ciała, transferowanie, śniadanie, ubieranie trwa trochę czasu. Po 6.00 odprowadzam ją do windy, zjeżdżamy w dół, mówimy „Miłego dnia” i do 13.00 mam spokój. Kiedy zasypiam o 22.00 do 4.00 jest 6 godzin. Dla mnie to mało.

Moja Nowa Młoda podopieczna ma 30 lat, jeździ na wózku inwalidzkim od urodzenia. Mieszka sama, ma dwie starsze siostry. Jej mama mieszka 40 km. stąd. M. pracuje w firmie dla niepełnosprawnych. Och i dobrze, bo i tak jest trudna pod względem charakteru. Powiecie, a co taka Młoda może „mi podskoczyć”, mnie opiekunce, która ma 49 lat. Niestety agresja rodzi agresję.

Napisałam w poprzednim wpisie, że po trudniejszym dyżurze u innej Młodej, myślałam, że sobie odsapnę, bo tu jestem z powodu prośby mojej firmy. Pilnie kogoś potrzebowała, zmieniła mój plan pracy i znalazłam się tu. Wiem, dlaczego jest problem. Bo tu nikt nie chce dłużej pracować.

Po pierwsze u M. ma być „nieskazitelnie czysto”. Ma niewielkie dwupokojowe mieszkanie, nowocześnie, jak na jej możliwości, urządzone. Na porządek w domu bardzo zwraca uwagę. Ja też lubię porządek, ale nie można przesadzać. Kurz zawsze będzie. A w domu się mieszka, używa sprzętów, wypoczywa, po prostu żyje. Więc widać też naszą obecność.

Po drugie, jak mówi, jest impulsywna. To jest jej usprawiedliwieniem, jak nie ma humoru i chce „wbić szpilę pod żebro” opiekunom lub trochę porządzić. Jest nieraz niemiła i opryskliwa. Dotychczas miała w większości niemieckie opiekunki, od czasu do czasu zdarzała się Polka lub Rosjanka. Jedna Niemka była tu dłużej, ale odeszła na emeryturę. Teraz od kilku miesięcy tworzą nowy zespół i jakoś nie może się utworzyć.

Mam taką wypracowaną zasadę, że jak jestem w nowym miejscu, najpierw obserwuję, pytam, poznaję podopieczną, poznaję dom i obowiązki. Na zarzuty reaguję spokojem, potem rozmawiam.

Co widzę? Dziewczynę bardzo samotną. M. ma partnera od 10 lat, ale nie mieszkają razem. Jestem od ubiegłego piątku, jest dziś piątek i on jeszcze jej nie odwiedził.W ten weekend, mimo zapowiadanej ładnej pogody, też jej nie odwiedzi.

Z Mamą nie ma najlepszych relacji. Nie rozmawiają. Mama jest jej prawnym opiekunem, ale nie chce lub nie może zajmować się córką. Młoda mówi, że jej mama jest po poważnych przejściach zdrowotnych. Najlepsze relacje ma ze starszą siostrą, ale ta mieszka w Szwajcarii ze swoją rodziną i rzadko się spotykają.

Z rozmów z nią wynika, że nie ma też przyjaciół z pracy i bliskich znajomych. Przez tydzień nikt ją nie odwiedził. Tylko fizjo- i energoterapeutka.

Dzwoni codziennie do jakiś firm i albo zmienia taryfy na telefon, albo umowy na internet, albo robi z czegoś wielki problem i wydzwania do firm. Ostatnio wymyśliła, że jej wózek inwalidzki nie tak jeździ, czy nie tak skręca i cofa. Ja w ogóle tego nie zauważyłam. Ale dziś przyjedzie pan z firmy i będzie to sprawdzał.

M. miała trudne dzieciństwo. Po 18 roku życia, chcąc uniezależnić się od mamy, poszła do domu opieki. Tu przeszła ciężką depresję i nie chciała żyć. Ma z tego okresu wiersze, które sama napisała. Pokazała mi je, przeczytałam. Wyrażają wielki smutek, pesymizm i samotność .

M. ma duży brak poczucia własnej wartości. Jej mama nie kazała jej się stawiać na równi ze swoimi pełnosprawnymi siostrami. Stawia ją niżej, bo jest osobą niepełnosprawną. Jakie to przykre. …bardzo przykre …. Nakazuje, jak ma robić i postępować. Tata opuścił ją i rodzinę, ze względu na jej niepełnosprawność, gdy była mała.

M. próbowała pracować społecznie w fundacji, ale ze względu na swoją impulsywność, przy której jest przykra dla otoczenia, ludzie od niej odchodzą. Są i ich nie ma. Tak jak jej opiekunowie/asystenci.

M. ma od 9 lat przyznany z niemieckiego urzędu socjalnego tzw. osobisty budżet, dzięki któremu za pośrednictwem mojej firmy, może mieć asystenta/opiekuna, który zastępuje jej nogi i ręce, pomaga. Asystuje jej w codziennych obowiązkach. Asystuje a nie wychowuje i poucza.

Jak tu przyjechałam widziałam młodą, chcącą rządzić i pouczać nas, opiekunów, dziewczynę. Wyjeżdżąjąc widzę samotną, zagubioną ale na swój sposób radzącą sobie, mimo niepełnosprawności, osobę. Wiele rozmawiałyśmy. Było kilka sytuacji na początku, w których M. chciała pokazać swoją siłę poprzez bycie niemiłą i upierdliwą. Po rozmowach, po jej wygadaniu się, jest dobrze. No ale jeszcze dużo musi się nauczyć.

Jest mi też trudno w tej pracy, bo Młodą trzeba ręcznie transferować z łożka na wózek, z wózka na toaletę. M. waży 45 kilo i jest niska, ale ja też jestem niska i niewiele ważę, więc transfer na dłuższą metę może dawać się mi we znaki.

Jestem w zespole u Młodej E. i pani z SM. Myślę, że chcę, by tak pozostało. M. chce mieć ze mną kontakt. Zobaczymy, jak będzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.