O akceptacji siebie i swojej choroby

Moja pacjentka C., chorująca na stwardnienie rozsiane (SM), nie zaakceptowała swojej choroby i jej następstw. Skończyła medycynę, nie praktykowała, gdyż zachorowała. Objawy choroby już miała podczas studiów.

C. ćwiczy niemal codziennie. Jednego dnia z ergoterapeutą, drugiego z fizjoterapeutą, trzeciego z logopedą. Nigdy nie jest zadowolona z siebie. Gdy zrobi 10 powtórzeń danego ćwiczenia chciałaby 12. Gdy zrobi 12 powtórzeń, mówi w zdenerwowaniu, że dlaczego nie zrobiła 16.

Denerwuje się, gdy mimo wszystko choroba postępuje. Zna skutki choroby. Wie, że nie ma na razie skutecznego lekarstwa, by mogła wyzdrowieć. Jest z siebie niezadowolona. Mówi : „Jestem głupia, jestem brzydka…” .
Mówię: Popatrz na siebie w lustrze, jakie masz ładne kręcone blond włosy, ładny uśmiech … .” Ona tego nie widzi.
Rozmowy z psychologiem bardzo by jej pomogły. Kiedyś miała kilka sesji, ale żaden psycholog według niej nie jest właściwy. Nie chce na nowo zacząć terapii. Jej mama jest lekarzem, ma przyjaciela. Ma opiekunów. C. ma teraz 47 lat.

Ilu ludzi starszych nie akceptuje swoich zmarszczek, powolności, niedołężności i tego, że teraz potrzebują pomocy innych. Są przez to szorstcy w usposobieniu, złośliwi i drażliwi nie raz nie wiedzą sam,czego chcą.

A o moim dniu z C. tutaj. Zapraszam serdecznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.