Budzik dzwoni o 6.00. Przyciskam drażniący w ucho dźwięk w półświadomości. Świadoma część mojego mózgu podpowiada mi, że chcę wstać o 6.00. Obiecałam to sobie wczoraj. Specjalnie przecież poszłam spać o 22.00. Podświadoma część mówi: „Poleż sobie jeszcze” i podsuwa wspaniały sen. Świadoma mówi: „Wstań. Przecież lubisz wstawać rano. Jesteś „skowronkiem”. A podświadoma: „Miałaś wczoraj cięższy czas z pacjentem. Pośpij sobie”. Świadoma mówi: „Zaczynasz dziś pracę o 9.00. Chcesz nauczyć się angielskiego. Wstań więc”. Z kolei podświadoma: „Od jutra zaczniesz. Jutro jest pierwszy dzień nowego miesiąca, więc świetnie się składa. Śpij więc. A JUTRO weźmiesz się za siebie”. A JUTRA nie ma. Bo jutro zaboli cię głowa, a pojutrze będziesz miała zły sen i się nie wyśpisz.
Pewnie czytałyście moje dwa wpisy o szansie, jaką może dać Ci praca za granicą. O tym tutaj i tutaj. Myślicie, co ja p…..ę, jaka szansa?
Przecież „Zajmuję się ciężkim pacjentem”, „Mam gderliwą staruszkę”, „Jestem już za stara. Mam już 50, 60 lat”, „Nie mam predyspozycji, umiejętności”, „Nie mam siły”, „Nie mam na to energii”, „Żeby tak mi się chciało, jak mi się nie chce” itd.itp. Umysł podsuwa Ci masę wymówek i racjonalnych usprawiedliwień, by nie wykonać tego, co sobie zaplanowałaś, a zaplanowałaś to, by zmienić coś w swoim życiu.
„Jak masz się uczyć niemieckiego, jak nie masz z czego? Jak masz wykuć parę słówek, jak nie masz dobrej pamięci. Jak masz założyć firmę, jak nie masz funduszy? Jak masz założyć bloga, jak nie znasz się na tym? Znacie te podpowiedzi Waszego „chochlika”?
Jakiś „wewnętrzny głos” zniechęca Cię do działań?
Ten chochlik z prawej, siedzący na Twoim prawym ramieniu mówi: „Nauczysz się. Potrafisz. Dasz radę”. Drugi, siedzący na Twoim lewym ramieniu szepce: „Nieeee, nieee opłaca się. Masz jedno życie, chcesz je spędzić na nauce? Chcesz je spędzić na takiej diecie? A nie lepiej to w przerwie zajęć domowych odpocząć, odetchnąć, zajrzeć na fejsa, zjeść kolejne słodkie ciastko do kawy?”.
Nie myślcie sobie, że ja tego nie znam. Znam. I to doskonale.
Myślicie, że dlaczego miałam taką przerwę na blogu? Jeden chochlik mówił: „Obiecałaś sobie systematyczność na blogu”. Drugi podpowiedział;” Miałaś ciężki dyżur, musisz odpocząć”. I dalej: „Właściwie, czy musisz pisać? A nie lepiej tylko pracować, a później tylko odpoczywać. Komu służy to pisanie? Po co się tak męczyć”. Ale JA sama wiem, że lubię pisać. Lubię mieć kontakt z innymi i to umożliwia mi blog. Jestem też świadoma, jaką szansę mam teraz, pracując w Niemczech, by dalej iść do przodu i nie stać w miejscu.
Znacie „zjadacze czasu”? Media społecznościowe: facebook, Instagram, YouTube, grupy facebookowe. Och, to jest fajne! A jakie to fascynujące! Myślimy sobie: „Przecież inni też nic robią poza pracą zawodową”. Dialog wewnętrzny trwa. A Ty zamiast wspierać tego chochlika z prawej, który mówi: „Dasz radę”, skłaniasz się ku chochlikowi z lewej myśląc: „Nie dam rady. Innym to się udało. A mnie zawsze „wiatr w oczy””.
I wszystko jest dobrze do czasu, kiedy uświadomisz sobie, że czas przepływa Ci przez palce. Będąc w Niemczech miałaś oszczędzać, spisywać i analizowac wydatki, bo po to tu przyjechałaś. Żeby zarobić i odbić się od dna. Chciałaś wyszukać dietę i w końcu zabrać się za siebie, gdyż nogi Ci puchną i kręgosłup już boli. Chciałaś ćwiczyć regularnie. Chciałaś zmienić firmę, w której pracujesz, bo w obecnej jest Ci źle, nie szanują Cię. Myślałaś, że gdy podszkolisz znajomość języka niemieckiego to zastartujesz do lepszej firmy. Postanawiasz już tysiąc razy, że zaczniesz od jutra.
Postanawiasz w końcu porozmawiać o tym z koleżanką. Mówisz, jaki masz plan. Ta mówi: „A po co Ci to? Przecież ja też znam niemiecki na tym poziomie. Nie nauczysz się. Wiesz, my w tym wieku, to dobrze, że choć tyle umiemy”. Ty to słyszysz i stwierdzasz, że ona ma rację. Praktycznie, po co się trudzić. Jedno życie.
Chcesz więcej od życia
Ale Ty chcesz więcej od życia. Nie po to harujesz tak ciężko jako opiekunka, żeby te lata zmarnować. Przyjechałaś tu w jakimś celu i wiesz, że systematyczna praca da Ci efekt. 15 minut przeznaczone na naukę języka niemieckiego a potem rozmowa z podopieczną i wykorzystanie w praktyce tego, czego się nauczyłaś. Masz przygotowane karteczki ze słówkami. Jedna karteczka z jednym słowem. Po jednej stronie słowo po niemiecku, po drugiej jego tłumaczenie po polsku. Nosisz je w kieszeni. Sięgnęłaś po nie kilka razy i stoisz. Mimo, że wiesz, że systematyczność to „klucz do sukcesu”, oraz że 15-30 min.dziennie to niewiele to i tak stoisz, ustępujesz i czujesz, że jakaś ogromna siła odciąga Cię od twoich planów.
Mimo, że ponioslaś porażkę to wstań!
Próbowałaś tysiąc razy się odchudzać. To nic. Zacznij tysiąc pierwszy. Mówi się: „Nieważne ile razy upadłaś. Ważne jest ile razy wstałaś”. Wyciągnij wnioski z każdego upadku, ucz się na swoich błędach, zmień sposób działania, ucz się też na błędach innych, obserwuj, jak to robią inni a wreszcie, gdy w żaden sposób nie możesz, nie umiesz się zmobilizować, czujesz brak sił, rozdrażnienie, brak ci energii, zrób badania, bo może słabość Twojego ciała jest przyczyną twojego gorszego samopoczucia, np. niedoczynność tarczycy lub brak witamin. A nawet sięgnij po pomoc u specjalisty: psychologa, psychoterapeuty lub coacha. Nieraz przyczyny naszych słabości tkwią w nas od dawna i my tego sobie nie uświadamiamy. Warto to przepracować ze specjalistą.
Twoje nawyki i przyzwyczajenia
Tą ogromną siłą, która odciąga Cię od realizacji Twoich planów mogą być stare nawyki i przyzwyczajenia. Twój organizm przyzwyczaił się do odpoczynku przed telewizorem, do wykorzystania przerw i wieczorów na siedzenie w mediach społecznościowych, „zarywania” nocy, wstawania na ostatnią chwilę, do użalania się nad sobą i narzekania, do uciszenia swojego sumienia i problemów przez używki, do przerzucania winy za Twoje „niechcenie” na innych, na podopieczną, bo jest niemożliwa, na męża, który marudzi i Cię denerwuje, na dzieci, które wciąż coś od Ciebie chcą, na państwo, które nie zapewnia dobrego bytu i musiałaś wyemigrować za granicę, by godnie żyć. Stare, nie służące Ci nawyki, warto zamienić na nowe, Tobie sprzyjające. Jest to trudne. Cholernie trudne. Ale jest to możliwe.
Wysil się i działaj. Weź sprawy w swoje ręce. Poczuj swoją sprawczość
I nie oszukujmy się. Zmiana wymaga wysiłku i działania. Bez Twojego działania, nic, dosłownie nic się nie zadzieje. I nie miej pretensji, że koleżanka nie załatwiła Ci dobrego miejsca pracy, a firma znowu skierowała Cię do najtrudniejszego pacjenta. Weź sprawy w swoje ręce.
Jeżeli to teraz czytasz, proponuję Ci takie ćwiczenie. Wyłącz komputer, laptop, odłóż i wycisz komórkę oraz nastaw budzik na 30 minut. Komórkę połóż daleko od siebie, byś jej nie widziała i by Cię nie rozpraszała.
Weź kartkę i coś do pisania. Przez 30 minut pisz co byś chciała jeszcze w życiu zrobić. Jak chciałabyś wykorzystać czas w Niemczech, co chciałabyś uzyskać, jakie umiejętności czy kompetencje zdobyć, jakie pasje i hobby rozwijać. Pisz, co przyniesie Ci umysł, nie zastanawiając się nad tym zbytnio. Potem weź jedną rzecz. Rozpisz plan działania i krok po kroku realizuj to, co zaplanowałaś. Konsekwentnie i nieustępliwie.
Gdy poczujecie sprawczość swoich działań, nadacie sens swojej pracy za granicą jako opiekunka. Zobaczycie szansę, jaka może Wam ona dać.
A jak Wam się uda zadziałać, napiszcie do mnie w komentarzach lub na e-maila: nieocenioneopiekunki@gmail.com
Jeżeli nie jest Wam obca rezygnacja ze swoich fajnych działań, odkładanie na później, usprawiedliwianie się i wymówki, to zajrzyj na mój blog za tydzień. W następnym wpisie opowiem Wam, jak wychodzę z „NieChceMiSię i PoCoMi to”, o tym dlaczego znów odpuściłam angielski, o mojej motywacji do dodatkowych działań oprócz pracy zawodowej oraz szerzej o mojej szansie pracy tutaj.
Powodzenia
Krysia