Ostatni dzień mojego dyżuru. Wstaję jak zwykle o 4.30. Ogarniam się i o 5.00 wchodzę do pokoju mojej młodej podopiecznej. Budzę Evę. Mówię „Dzień Dobry”, Ewa odpowiada, ale dziś coś niemrawo i dziwnie. Zapalam lampkę. Nastawiam muzykę i wychodzę. Eva potrzebuje 5 minut na rozbudzenie.
Po 5 minutach wjeżdżam ze stolikem, na którym mam przygotowane środki do mycia i pielęgnacji ciała. Wykonuję rutynowe czynności pielęgnacyjne. Zagaduję. Eva nic. Odpowiada bardzo lakonicznie. Od niechcenia. „Nie ta Eva”, myślę. Zawsze rano, mimo tak wczesnej pory była gadatliwa. „Może denerwuje się zmianą opiekunów?”, rozważam. Dziś o 12.00 przejmuje ode mnie dyżur młody 30-latek. Nie narzucam się rozmową. W spokoju kontynuuję mycie, ubieranie, czesanie. Jak co dzień. Daję nam czas. Czytaj dalej